The Jews of Khacerim wiped out the land of the desert and created the company. With nothing, they have everything. Finally, for $ 2 billion. You can do a lot.
Some history
The history of kibbutzim dates back to the beginning of the 20th century. I am listening to her in a bustling canteen, where several dozen people are roasted with steamed chicken and vegetables – all starving, gray-haired and slim. I do not see anything in them that would stand out in the crowd. The driver Szlomo is completely different.
– Look – indicates a group of older men and women. – That’s exactly what the kibbutzniks look like. I would recognize them everywhere. Although I try to do my best, I do not see any specific feature that he can see.
The first kibbutz in today’s Israel was created in 1910. Their real bloom took place only after the Second World War , when those Jews who survived the Holocaust reached the Palestinian-managed Palestine. They were dragging from around the world. Trauma associated with the Holocaust mixed with joy at the creation of the foundations of Israeli statehood. Work on one’s own land was to be the basis of success. Own but shared with others. However, the Kibbutzniks had to tear the land of the desert, which even today constitutes 2/3 of the territory of the country. The agriculture located on its outskirts ensures not only profits but also self-sufficiency of the country in the event of being cut off from outside supplies.
Anders’ army
Exactly in the same way – by settling the desert edge – Kibbutz Chacerim was created. In an unusual way, his story is intertwined with the fate of Poles from the Borderlands.
– The first group of settlers came here in 1946. They were scouts from Tel Aviv and Jerusalem and the so-called Tehran’s children . One of my colleagues was born in the capital of Iran – says Danny. Where did Poland and Kresowiacy come from? “Tehran’s children” is a group of several hundred Jewish children who in 1939 managed to escape from Poland. Over the following years, the children lived in Soviet orphanages. They left it together with the army of General Anders and reached Palestine through Tehran
“The first settlers who came here stood on a hill surrounded by a desert,” says Danny. As if to emphasize how important it is, how much they achieved, it reminds me about it several times.
Our conversation is interrupted again and again by the deafening roar of engines. These are jets from a nearby base. It is where the famous squadron of F-15 “Hammers” is stationed, capable of attacking Iran’s nuclear installations. It was her pilots in 2007 who bombed the Syrian nuclear reactor at Daj raz-Zaur.
– There was not a patch of greenery here. There was no water, no electricity. The annual rainfall in this place is 100-110 ml, and the pioneers were given the task of changing this land into a farm – my guide returns to the history of my “home”.
It’s only when he shows me pictures that I can see how hard the job must have been. The key to success was water. It allowed not only to change a patch of desert into a garden and a farm, but also to create Netafim. This is a global concern in which Danny works. It is worth almost $ 2 billion. A community of kibbutzniks created it from nothing.
– At the end of the 1950s a decision was made that we must move towards industry. That’s how the Netafim came about, “says Danny, just as we were standing next to an inconspicuous yellow stone building at the entrance to the kibbutz. This is the main office and one of the factories of the corporation recently sold for $ 1.8 billion. About 30 percent shares remained under the control of the community.
The brown pipes produced by #Netafim that make up the irrigation system cover almost all of Israel. They are located between flowers at the hotel’s squares, as well as flower-streaked greenery separating the road. However, their main application is the slow #irrigation of #desertfields, which are responsible for the majority of #agriculturalproduction in the country.
The system is increasingly used in #industrialagriculture all over the world. Above all, thanks to the savings that allows you to generate. Not only financial but also environmental. The company does not stop and in May wants to present another invention developed thanks to# nanotechnology during the Agritech trade fair . The most important element of the #irrigationsystem is not bigger than the smallest finger in the hand of a man. This is a #plasticdevice placed inside the pipes. Provides slow “#drippingwater” and is protected by blockage with dust or dirt.
***
Myślałem: zobaczę komunę. Kibuc mnie jednak zaskoczył
– Dojechaliśmy – oznajmia Szlomo. A gdy nie ruszamy się z miejsc, kierowca pogania nas: – Koniec jazdy. Wysiadka.
Patrzę na niego z niedowierzaniem. Wyobrażałem sobie, że zobaczę gigantyczne, pokryte pustynnym pyłem gospodarstwo rolne. Tymczasem Szlomo każe mi wysiąść w miejscu, które wygląda jak przedmieście Nowego Jorku, gdzie przez kilka miesięcy mieszkałem. Zamiast spalonej słońcem ziemi otacza mnie morze zieleni, a “chałupy” okazują się eleganckimi parterowymi domami. Nie ma wyjścia, muszę uwierzyć kierowcy na słowo – jestem w kibucu Chacerim na skraju pustyni Negew.
Wita mnie Danny, 75-letni siwy jak gołąbek kibucnik. W Chacerim mieszka od blisko 60 lat. Będzie moim przewodnikiem. Mógłby być emerytem, ale ani myśli leniuchować i nadal pracuje z innymi członkami wspólnoty.
– Zdziwisz się, ale choć mieszkam tu tak długo, to gdy zapytasz mnie o właściciela wszystkiego, co widzisz, i co ci jeszcze pokażę, nie odpowiem ci. Nie dlatego, że nie chcę, po prostu tego nie rozumiem – zastrzega Danny.
Nie drążę tematu. Wiem, że zasady, które rządzą społecznością kibucników są zbieżne z ekonomią współdzielenia, która robi w ostatnich latach zawrotna karierę. Krótko: nie mając nic, masz wszystko.
Nieco historii
Historia kibuców sięga początku XX wieku. Słucham o niej w gwarnej stołówce, gdzie pieczonym kurczakiem z warzywami na parze zajada się kilkadziesiąt osób – wszyscy ogorzali, siwowłosi i szczupli. Nie dostrzegam w nich niczego, czym mogliby wyróżniać się w tłumie. Zupełnie inaczej widzi to kierowca Szlomo.
– Zobacz – wskazuje na grupę starszych mężczyzn i kobiet. – Dokładnie tak wyglądają kibucnicy. Poznałbym ich wszędzie. Choć staram się jak mogę, nie dostrzegam żadnej specyficznej cechy, którą widzi on.
Pierwszy z kibuców na terenach dzisiejszego Izraela powstał w 1910 r. Ich prawdziwy rozkwit nastąpił dopiero po II wojnie światowej, gdy ci z Żydów, którzy przeżyli Holocaust, docierali do zarządzanej przez Brytyjczyków Palestyny. Ściągali z całego świata. Trauma związana z Zagładą mieszała się z radością z tworzenia się zrębów izraelskiej państwowości. Praca na własnej ziemi miała być podstawą sukcesu. Własnej, ale współdzielonej z innymi. Kibucnicy musieli jednak wyrwać ziemię pustyni, która nawet dziś stanowi 2/3 terytorium państwa. Zlokalizowane na jej obrzeżach rolnictwo zapewnia nie tylko zyski, ale i samowystarczalność kraju w razie odcięcia od dostaw z zewnątrz.
Armia Andersa
Dokładnie w ten sam sposób – poprzez zasiedlanie skraju pustyni – powstał kibuc Chacerim. W niezwykły sposób jego historia splata się z losami Polaków z Kresów.
– Pierwsza grupa osadników przybyła tutaj w 1946 r. Byli to skauci z Tel Awiw i Jerozolimy oraz tzw. dzieci Teheranu. Jeden z moich kolegów urodził się w stolicy Iranu – opowiada Danny. Skąd zatem Polska i Kresowiacy? “Dzieci Teheranu” to grupa kilkuset żydowskich dzieci, którym w 1939 r. udało się uciec z Polski. Przez kolejne lata dzieci żyły w sowieckich sierocińcach. Opuściły je razem z armią gen. Andersa i przez Teheran dotarły do Palestyny
– Pierwsi osadnicy, którzy tu przywędrowali stanęli na wzgórzu otoczonym pustynią – mówi Danny. Jakby dla podkreślenia jak to ważne, jak wiele osiągnęli, przypomina mi o tym kilkukrotnie.
Naszą rozmowę raz po raz przerywa ogłuszający ryk silników. To odrzutowce startujące z pobliskiej bazy. To w niej stacjonuje słynna eskadra myśliwców F-15 “Młoty” zdolna dokonywać ataków na irańskie instalacje nuklearne. To jej piloci w 2007 r. zbombardowali syryjski reaktor jądrowych w Daj raz-Zaur.
– Nie było tutaj ani skrawka zieleni. Nie było wody, nie było prądu. Roczne opady deszczu w tym miejscu to 100-110 ml, a pionierzy dostali za zadanie zmianę tej ziemi w farmę – wraca do historii swojego “domu” mój przewodnik.
Dopiero, gdy pokazuje mi zdjęcia, widzę jak ciężka musiała być ta praca. Kluczem do sukcesu okazała się woda. Pozwoliła nie tylko zmienić skrawek pustyni w ogród i gospodarstwo rolne, ale także stworzyć Netafim. To globalny koncern, w którym pracuje Danny. Jest wart niemal 2 mld dol. Wspólnota kibucników stworzyła go z niczego.
– Pod koniec lat 50. zapadła decyzja, że musimy zmierzać w kierunku przemysłu. Tak powstał Netafim – mówi Danny w chwili, gdy znaleźliśmy się obok niepozornego budynku z żółtego kamienia przy wjeździe do kibucu. To główna siedziba i jedna z fabryk koncernu sprzedanego niedawno za 1,8 mld dol. Około 30 proc. akcji pozostało pod kontrolą wspólnoty.
Produkowane przez Netafim brązowe rurki składające się na system nawadniania pokrywają niemal cały Izrael. Są położone między kwiatami na przyhotelowych skwerach, jak i obsadzonych kwiatami pasach zieleni rozdzielających jezdnię. Jednak głównym ich zastosowaniem jest powolne nawadnianie pustynnych pól, które odpowiadają za większość produkcji rolnej w kraju.
System jest coraz powszechniej wykorzystywany w przemysłowym rolnictwie na całym świecie. Przede wszystkim za sprawą oszczędności, które pozwala wygenerować. Nie tylko finansowych, ale i środowiskowych. Firma nie zatrzymuje się i w maju chce zaprezentować kolejny wynalazek opracowany dzięki nanotechnologii w trakcie targów Agritech. Najważniejszy element systemu nawadniania nie jest większy niż najmniejszy palec u ręki człowieka. To plastikowe urządzenie umieszczone wewnątrz rur. Zapewnia powolne “kapanie wody” i jest zabezpieczone zablokowaniem pyłem czy brudem.
Read more from the source: https://finanse.wp.pl/myslalem-zobacze-komune-kibuc-mnie-jednak-zaskoczyl-6240824798759041a